Przy okazji niedawno minionej, 92 rocznicy pamiętnej Majówki z 1926 r., kilka słów od Artura:
*
Podczas przewrotu majowego znaczącą (żeby nie powiedzieć - kluczową) rolę wśród oddziałów Józefa Piłsudskiego odegrał 22 pułk piechoty z Siedlec. Jeden z ulubionych, wypróbowanych, "pretoriańskich" oddziałów Marszałka. Już pod koniec kwietnia 1926 r. w 9 Dywizji Piechoty, w skład której wchodził pułk, rozpoczęły się przygotowania do ewentualnej demonstracji wojskowej. Wówczas, podczas poufnych rozmów dowództwa pojawiło się nazwisko Lucjana Nadrowskiego, jako jednego z grona zaufanych oficerów mogących wziąć udział w przewidywanej operacji. Nadrowski, kawaler Virtuti Militari (za wojnę 1920 r.), był - jak się zdaje - jednym z lepszych oficerów pułku. W dniu 26 IV 1926 r., Nadrowski został dyskretnie poinformowany o planach dowództwa; wraz z pozostałymi przewidywanymi do akcji oficerami potwierdził gotowość do akcji. Jednak na początku maja, tuż przed rozpoczęciem działań - wziął urlop i w prywatnych sprawach udał się do Warszawy.
W dniu 12 V 1926 r. 22 pułk piechoty jako jedna z pierwszych jednostek WP udzielił poparcia Józefowi Piłsudskiemu. O świcie ogłoszono alarm, wojskowi otrzymali ostrą amunicję i rozkaz wymarszu. Oddział przystępował do akcji uroczyście, pod orderami, ze sztandarem i orkiestrą pułkową. Już wkrótce żołnierze zajęli siedlecką stację kolejową, opanowali jeden z pociągów i wyruszyli do Warszawy. Po szaleńczej eskapadzie (pociąg pędził do Warszawy nie zatrzymując się nigdzie, nie reagując na sygnały "stój", ryzykując kolizję z innym pociągiem, były też podejmowane próby wykolejenia maszyny) wagony z piechurami "dwudziestki dwójki" wjechały na dworzec w Rembertowie. Było wczesne popołudnie, około godziny trzynastej.
Pododdziały 22 pułku, po przybyciu do Rembertowa zostały wywagonowane i przemaszerowały na Grochów. Po przybyciu na miejsce, żołnierze zatrzymali się oczekując dalszych rozkazów. Wokół wojskowych zebrał się tłum cywilów. I właśnie wtedy - wedle relacji pułkownika Krok-Paszkowskiego - niespodziewanie z kręgu warszawiaków wyszedł Lucjan Nadrowski. Podszedł do dowódcy pułku prosząc o pozwolenie włączenia go w szeregi oddziału - w nieprzepisowym stroju (zapewne był w ubraniu cywilnym, lub jakimś kombinowanym, niekompletnym mundurze); rezygnując zarazem z ostatnich dni majowego urlopu.
Mógł być wtedy gdzie indziej, choćby na Starówce, mógł pozostać w hotelu, mógł się spóźnić, mógł zajmować się setką innych spraw - ale Fatum już kierowało go na ostatnią z ziemskich dróg.
Krok-Paszkowski wyraził zgodę. Od tej chwili Nadrowski, jak po sznurku, na czele swej 7 kompanii, maszerował w stronę śmierci...
cdn.
Hello There. I discovered your weblog the use of msn. That is a really well written article.
OdpowiedzUsuńI will make sure to bookmark it and return to learn more of your useful
info. Thank you for the post. I'll certainly return.
Thanks!
Usuń