poniedziałek, 26 marca 2018

Aleksander Fredro, cz. 1. Opowiadania niesamowite

Dziś dalsza część historyczno-literackich opowieści Artura. Et voila!: 



Znakomita większość czytelników kojarzy Aleksandra Fredrę z nieśmiertelnymi utworami komediowymi (a niektórzy z mocno dosadnymi, wierszowanymi dziełkami erotycznymi). I słusznie. Ale... gdyby ktoś sięgnął po jeden z najciekawszych i najlepiej napisanych pamiętników (beletryzowanych) dziewiętnastego stulecia, zatytułowany Trzy po trzy, autorstwa właśnie hrabiego Aleksandra - ten zdziwiłby się mocno! Co bowiem pisał znakomity komediopisarz o swych twórczych wawrzynach i utrapieniach? Otóż - nic, albo prawie nic. Cały pamiętnik poświęcony jest wspomnieniom z czasów służby wojskowej w armii Księstwa Warszawskiego a potem sztabie cesarza Napoleona, oraz - w mniejszym wymiarze - migawkom czasów młodości i dzieciństwa. Adam Grzymała-Siedlecki, autor wstępów do pamiętników Fredry ujął to wprost: "Czuje się, jak do końca życia pozostał mu ważny każdy drobiazg dotyczący tego, kto wie, czy nie najwyższego jego umiłowania życiowego (czyli - wojska - AR). Zestawmy odnośne wojenne fragmenty pamiętników z bąknięciami niejako o twórczości literackiej. Gdyby nie rozżalenie do krytyków, prawie żebyśmy się nie dowiedzieli, że był komediopisarzem". 
Inne aspekty wojaczki, pamiętników i życiorysu hr. Aleksandra pozostawiam na później. A jest o czym pisać! Dziś chciałbym wspomnieć o nielicznych, acz nader ciekawych elementach pojawiających się w twórczości Fredry. Związanych z szeroko pojętą literaturą grozy i mocno - jak na tego twórcę - nietypowych...

*

W 1911 r., w dziale "Rozmaitości" czasopisma "Biblioteka Warszawska", Maria hr. Szembekowa, wnuczka Aleksandra Fredry, opublikowała Fragment (tak zatytułowany) z nieznanego dzieła swego dziadka. Opatrzyła go następującym wprowadzeniem:

"Wśród papierów i rękopisów, pozostałych po moim dziadzie, Aleksandrze Fredrze, znalazłam niżej podany urywek; pisany jest ręką mojej ciotki Zofii Szeptyckiej, wyraźnie jako brulion pod dyktandem ojca, bo zawiera dużo przekreśleń i poprawek. Wydaje mi się ciekawy, więc go ogłaszam. O poniższym zdarzeniu raz jeden w życiu słyszałam, ale było to w tak dalekim dzieciństwie, że żadnych szczegółów nie pamiętam. Wiem jedynie, że raz, kiedyś, w mojej obecności była mowa o bitwie pod Hanau i poprzedzającym ją tajemniczym zajściu z mnichem. Dopiero odczytanie rękopisu rozmowę tę mi przypomniało. Czy rzeczywiście przygoda ta mego dziada spotkała, twierdzić na pewno nie mogę. Wiarygodność jej wydaje mi się o tyle niewątpliwą, że dziad mój nigdy tego rodzaju fantastycznych bajek ani sam nie pisywał, ani też nie lubił".
Poniżej - ów Fragment:






     

*

W wydaniach Trzy po trzy z 1922 r. i 1957 r., prof. Henryk Stanisław Mościcki umieścił powyższe opowiadanie w aneksach do tekstu zasadniczego, zatytułowanych "Luźne fragmenty z pamiętników" (pierwsze wydanie tego pamiętnika z 1880 r. było całkowicie pozbawione aparatu krytycznego). 
Zwróćmy teraz baczniejszą uwagę na ostatnie zdanie wstępu Marii Szembekowej. Jest pewna, że Fredro nie lubił ani nie pisał opowieści grozy, nazwanych przez nią "fantastycznymi bajkami". Z tą opinią warto jednak dyskutować, bo nie gdzie indziej, a właśnie w pamiętniku Trzy po trzy mamy do czynienia z nader podobnym fragmentem tekstu! Zamieszczam go poniżej:
















Oba teksty mają styczne punkty. Noc, odludny, ponury dom, będący miejscem, w którym kumuluje się lęk i przerażenie, pogrzebowe artefakty - to charakterystyczny anturaż wielu opowiadań niesamowitych. Fragment opublikowany przez Szembekową utrzymuje się w konwencjonalnym (powiedzmy) klimacie takich opowiadań. Przeklęty obraz, dzieło zatrzymujące w sobie upiora, malunek przynoszący nieszczęście - to dla opowieści grozy (i nie tylko) niewyczerpane źródło inspiracji (i elementy Strasznego dworu i Portret Doriana Greya i Stefan Grabiński /nawiedzone wizerunki w opowiadaniu Muzeum dusz czyśćcowych/, i Karl Hans Strobl /portret siostry Agaty z opowiadania Występna mniszka/, czy wreszcie najnowsze rewelacje o obrazach "Płaczący chłopiec" i "The Hands Resist Him"...). Końcówka opowiadania Fredry zawiera jednak niespodziankę. Gdy już, już, wydawałoby się, wszystko można będzie rozsądnie wytłumaczyć - to odnaleziony skrawek żelaza i czerwone sukno zaskakują autora wspomnień (i ich czytelnika). Oto bowiem znalazły się materialne (a zarazem symboliczne) dowody niesamowitego wydarzenia z pogranicza snu i jawy... Wnuczka autora Zemsty dopowiada, że widziadła mogły być tajemniczym preludium (przeczuciem?) wypadku, który miał miejsce nazajutrz po koszmarnej nocy. W tym dniu, 30 X 1813 r., podczas krwawej bitwy pod Hanau (na terenach niemieckiej Hesji), Aleksander Fredro cudem tylko uszedł śmierci... 
Natomiast "horrorowy" fragment pamiętnika Trzy po trzy - to już wyższa szkoła makabry. Niesamowitość jest tu, już od samego początku, nieokreślona. Nie wiadomo co przeraziło kawalerzystę - i on sam tego nie wiedział, i narrator nie dał nam żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Coś się wydarzyło, coś...było obecne - a lęk pozostał... 
Już tylko gwoli ścisłości dodam, że wydarzenie to miało miejsce, najprawdopodobniej w 1811 r., na terenach Księstwa Warszawskiego. Ale... czy to w Związku Reńskim, czy w Polsce - groza wszędzie jednaka... 

cdn.



A.R.

1 komentarz:

  1. It's very simple to find out any topic on web as compared to books, as I found this post
    at this website.

    OdpowiedzUsuń

2022. Nowy początek

Długo nic się tu nie działo. Najwyższy czas to zmienić. Zaczynam od wiersza na Nowy Rok i z nadzieją wracam do działania. Arur Rogalski *** ...