poniedziałek, 4 lutego 2019

"Piosenka z szabli", "Żołnierz", "Karabin"

Dziś kilka słów od Artura:

Autoportret Henryka Szczyglińskiego, 1900 r. 

Henryk Szczygliński. Jedna z legend międzywojennego 20-lecia, bon-vivant, hulaka, malarz i żołnierz legionów (walczył także - jako ochotnik - w wojnie 1920 r.). Piękny ułan-artysta, człowiek  tysiąca przygód, wypisz wymaluj drugi Wieniawa-Długoszowski, ponoć nawet do niego podobny - przynajmniej tak twierdziła Maria Dąbrowska (z którą romansował). Dziś funkcjonuje w przestrzeni internetowej, tak jako żołnierz: 



jak i artysta:


Malarz w mundurze ma też swój biogram w PSB (autorstwa Jolanty Laskownickiej):


W czasie I Wojny Szczygliński był ułanem 2 szwadronu 2 pułku ułanów Legionów Polskich. Na swojej szabli (austriacka szabla wz. 1904) kazał wygrawerować (wg Jolanty Laskowskiej - już w sierpniu 1914 r.) wiersz/piosenkę o żołnierzu, jego szabli i karabinie.  
Szabla zachowała się do dziś, znajduje się w zbiorach Muzeum Miejskiego we Wrocławiu:




Rzeczony wiersz (opieram się na cytacie Marka Sukiennika z Dziejów szabli w Polsce Włodzimierza Kwaśniewicza, patrz: http://www.ziemialimanowska.pl/pl/860/11060/o-wierszu-z-legionowej-szabli.html) wygrawerowano na stali w następującym brzmieniu:  


Niech w księgach wiedzy szpera rabin
Nauka to jest wymysł dyabli
Mądrością moją
jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Nie dbam o szarżę ni o gwiazdki,
Co kiedyś mi przystroją kołnierz
Wy piszcie klechdy i powiastki
Ja biję się jak każdy żołnierz.

Nie pnę się do zaszczytów drabin,
I generała biorą dyabli!
Podporą moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Nie tęsknię do kawiarni gwaru,
Gdzie mieszka banda dziwolągów.
Gardzę zapachem buduarów,
Gdzie Amor psoci wśród szezlągów.

Nie nęcą mnie zalety babin
Kobieta zdradna, bierz ją diabli!
Kochanką moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Niejeden wróg miał na mnie chrapkę
A teraz jęczy w piekle na dnie
Ze śmiercią igram w ciuciubabkę
Więc może wkrótce mnie dopadnie.

Ksiądz mię niech grzebie, albo rabin
Żołnierza się nie czepią diabli
Lecz w grób połóżcie mi karabin
I klingę ukochanej szabli.


Piosenka z szabli cieszyła się dużą popularnością jeszcze pół wieku po I Wojnie. W latach 70-tych XX w. Paweł Orkisz dopisał do niej melodię. Nikt natomiast nie wspominał o tytule owego utworu, ani też o jego autorze. Niektórzy twierdzili, że wiersz funkcjonował już pod koniec XIX w., (niepotwierdzone), Jolanta Laskowska przychylała się do tezy o anonimowym, legionowym autorze. I to chyba wszystko w kwestii wiersza na szabli.


*

Zbierzchowski widziany okiem
i szkicowany ołówkiem Kazimierza Sichulskiego


Henryk "Nemo" Zbierzchowski. Wybitny literat związany z Lwowem, związany m.in. z lwowskimi czasopismami "Szczutek" i "Gazeta Poranna". Dziś nieco zapomniany, ale jednak obecny.  W przestrzeni internetowej: 


i nie tylko - w 2000 r. Witold Waszczuk poświęcił twórczości Zbierzchowskiego pracę Pisarz wobec koniunktury. Twórczość literacka Henryka Zbierzchowskiego
W 1916 r. "Nemo" opublikował był zbiorek p.t. Płomienie. Pieśni wojenne o Legionach Polskich. Na stronach czterdziestej i czterdziestej pierwszej owego zbiorku znalazł się utwór zatytułowany Żołnierz:


ŻOŁNIERZ


Niech w księgach wiedzy szpera rabin,
Nauka to jest wymysł dyabli!
Mądrością moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Nie dbam o szarżę ni o gwiazdki,
Co kiedyś mi przystroją kołnierz.
Wy piszcie klechdy i powiastki,
Ja biję się — jak musi żołnierz.

Nie pnę się do zaszczytów drabin,
I generała biorą dyabli!
Podporą moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Nie tęsknię do kawiarni gwaru
Gdzie mieszka banda dziwolągów.
Gardzę zapachem buduaru,
Gdzie amor psoci wśród szezlągów.

Nie nęcą mnie zaloty babin.
Kobieta zdradną — bierz ją dyabli!
Kochanką moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Niejeden wróg miał na mnie chrapkę
A teraz jęczy w piekle na dnie.
Z śmiercią się bawię w ciuciubabkę
Więc może wkrótce mnie dopadnie.

Ksiądz mię niech grzebie, albo rabin,
Żołnierza się nie czepią dyabli!
Lecz w grób połóżcie mi karabin
I klingę ukochanej szabli.






H. Zbierzchowski, Płomienie.
Pieśni wojenne o Legionach Polskich,
Wiedeń 1916
., org. za: 

https://pl.wikisource.org
/wiki/P%C5%82omienie_(Zbierzchowski)

Przyznam bez bicia, że jeszcze nie zapoznałem się z pracą Witolda Waszczuka, zatem nie wiem jak ów autor rozwiązuje kwestię wzajemnych relacji Piosenki z szabli i Żołnierza. Ale nie wiedząc mogę się domyślać, że - o ile informacje o wygrawerowaniu utworu na głowni szabli w sierpniu 1914 r. są prawdziwe - to Zbierzchowski, znając oficerów legionowych poznał też i popularną piosenkę/wiersz. Zapisał ją w swoim zbiorku za przyzwoleniem anonimowego legionowego informatora (lub też bez owego przyzwolenia).  
Obie wersje utworu różnią się drobnymi detalami. W późniejszych wykonaniach piosenki także przekręcano lub zmieniano szczegóły (np zamiast "gdzie Amor..." było "gdzie Ania psoci wśród szezlongów"). Reszta pozostawała identyczna.    

*


W 1925 r. Stanisław Rogalski, świeżo upieczony sierżant 22 pułku piechoty został skierowany na centralny podoficerski kurs sanitarny, organizowany corocznie przez 6 lwowski Batalion Sanitarny. 


Stanisław Rogalski (pierwszy z lewej w trzecim  rzędzie od góry)
na podoficerskim kursie sanitarnym, Lwów 1925 r. 

Wśród innych zeszytów sierżanta ("Artykuły wojenne", "Szkoła strzelca", "Organizacja służby zdrowia w wojnie i w spokoju") do dziś zachował się kajecik zatytułowany "Śpiewki". 



Odnotowując znane i mniej znane piosenki (np. Adaś - pod tym tytułem ukrywa się wiersz Dobra mama Boya-Żeleńskiego) nasz kursant spisał też śpiewkę zatytułowaną Karabin:   


KARABIN


Niech w księgach szpera ksiądz lub rabin 
Nauka jest to wymysł diabli 
Kochanką moją jest karabin 
I klinga ukochanej szabli. 

Nie nęcą mnie szarże szarże ni gwiazdki
Co wkoło mi ozdobią kołnierz
Wy piszcie klęski i powiastki 
Ja biję się jak prawy żołnierz.

Nie pnę się do zaszczytów chwały
Niech generałów biorą diabli
Kochanką moją jest karabin 
I klinga ukochanej szabli.

Nie nęcą mnie zaloty babie
Kobieta zdradza pal ją diabli
Kochanką moją jest karabin
I klinga ukochanej szabli.

Niech mnie nie grzebie, ksiądz lub rabin
niechaj to wszystko biorą diabli
Wy w grób mi włóżcie mój karabin 
I klingę ukochanej szabli.

Nie lękam się i śmierci żadnej 
I że się kpię z niej każdy zgadnie
A gdy się śmieję jeszcze ładniej 
To zaraz ona mnie dopadnie.




Tutaj mamy już mocno zmienioną wersję Piosenki z szabli/Żołnierza. Tak co do treści jak i rozmiarów utworu. Karabin ma o jedną zwrotkę mniej niż wcześniejsze wersje. Pominięto zwrotkę "kawiarniano-erotyczną". Nie istnieje także poprzednia, przedostatnia zwrotka - o heroicznych potyczkach z wrogami. Tu zamieniono ją - po części - na zwrotkę ostatnią tyczącą się przeczucia śmierci, wyraźnie zresztą odstającą od całości tak układem jak i melodyką.
Generalnie ten wariant wiersza jest ostrzejszy, agresywniejszy. Do poprzednio istniejącego (w pierwszej zwrotce) rabina dodano - jako symbol książkowego mola i mędrka - księdza. Momentami utwór zatrąca o nihilizm - "Niech mnie nie grzebie, ksiądz lub rabin, niechaj to wszystko biorą diabli"; w poprzednich wersjach żołnierz, jakkolwiek nie przywiązujący wagi do rytuałów pogrzebowych wiedział, że złe go nie weźmie - zatem stawiał się "po jasnej stronie". Uprzednio diabli mogli wziąć generałów - cóż, "zwyczajna wojny kolejka", w Karabinie - wyższe szarże  wprost wysyła się "do diabła". En masse - wszystko jest czarta warte. Liczy się tylko walka.  
Na koniec rodzą się pytania - kto był autorem Karabinu i jaka była faktyczna droga odmiennych wersji utworu? Jedyne co wiemy na pewno, że Karabin zanotowano we Lwowie, w 1925 r. Czy była to nieoficjalna, późniejsza odmianka żołnierska? A może już w 1914 r. funkcjonowały równoległe wersje piosenki? Albo ostrzejszy pierwotnie tekst wygładzono w późniejszych wariantach? Wreszcie mogła to być zmieniona wersja wiersza z tomiku Zbierzchowskiego, barda Lwowa. Wszak spisano ją właśnie tam...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

2022. Nowy początek

Długo nic się tu nie działo. Najwyższy czas to zmienić. Zaczynam od wiersza na Nowy Rok i z nadzieją wracam do działania. Arur Rogalski *** ...