Wracamy do wątku cybernetycznego sprzed roku:
Nawiązując dialog z Technologiami (post z 2 XII 2017 r. Kwartał nr IV - czas androidów / The time of androids) Robert Konca przekornie odwołał się do 3 części "Terminatora" ("Rise of the Machines") pod tym samym tytułem. Jednak poza owym tytułem wiersz niewiele ma wspólnego z kinem akcji.
Konca rozwija w Buncie swą ulubioną tematykę. To bunt ale przeciw Stwórcy nazwanym w wierszu Konstruktorem. Od czasów Herezji (Siedlce 1996) bunt jest jednym z ważniejszych elementów jego twórczości. Ale trzeba tu koniecznie dodać, że źródło sprzeciwu zmienia się. Od młodzieńczej negacji poprzez dialog do punktowego zrozumienia/akceptacji. Wizerunek Boga także ewoluuje - od złośliwego Demiurga:
jestem zabawką istoty bez imienia
jednym z jej sposobów na spędzenie czasu
dziś czyni mnie wrogiem swojego obrazu
jutro zrobi ze mnie wiernego przyjaciela [...]
Legenda (Herezje, Siedlce 1996, s. 43).
Legenda (Herezje, Siedlce 1996, s. 43).
- coraz bardziej w stronę ojca. Ojca nieznanego, nieobliczalnego, nieodgadnionego. Ale tego do którego się tęskni. O którym się myśli. Którego się szuka:
jak mamy się odnaleźć nieznajomy ojcze
podobno jesteś wszędzie lecz ja Cię nie czuję
[...]
chciałbym Ciebie przyjąć zwyciężyć iluzje
ja - tymczasowy lokator ogniska
a Ty jakbyś był odwiecznym wymysłem
nie przybywasz i miejsce czeka ciągle puste
nie przybywasz i miejsce czeka ciągle puste
(z listów człowieka do Boga) (Eter, Liw 2006, s. 36).
Ale bunt zawsze tli się gdzieś pod mchem codzienności...
*
A reszta? Gęsto w wierszu od innych ulubionych motywów poety - zaprogramowanej iluzji codzienności, dwuznaczności świata ukrywającego swą mroczną istotę:
Wyselekcjonowane obrazy nie potrzebowały zmysłów;
sprawiały, że pracująca maszyna utrzymywała w równowadze
diabelskie równania krzyżujące rzeczywistość.
[...]
Woda ciemnieje
na ekranie jaźni. Fale zapadają się, ukazując pustkę,
dno publicznej halucynacji.
[...]
Ale pod horyzontem obrazu
tężały łańcuchy liczb i symboli pętające wolę.
Moment gdy Zbuntowany przedstawia się jako Jestem, Który Jestem, biblijnym imieniem Boga, jest wyrazem świadomości maszyny, która staje się podmiotem a nie przedmiotem istnienia. A może człowieka który uzyskuje wiedzę i odkrywa niezależność? I buntuje się "nabierającym pewności głosem" aby - co wprawdzie jest opisane w swoistej superpozycji zdarzeń - "sformułować pierwsze zarzuty pod adresem Pana Konstruktora". Bunt jak owoc z drzewa wiadomości różnicuje światy - rajskiej iluzji i koszmaru codzienności...
...A co kiedy zrozumiemy rzecz dosłownie? Czy androidy zaczną marzyć o elektronicznych owcach... Zaczną mieć wątpliwości i śnić?
*
Robert Konca
BUNT MASZYN
On się zbuntował,
zerwał z siebie kostium i maskę.
Wszyscy pokazywali sobie stalowymi palcamiBUNT MASZYN
On się zbuntował,
zerwał z siebie kostium i maskę.
jego ułomne ciało i twarz bez wyrazu –
szarą i chropowatą, podobną do wapienia.
Wielu z nich zwróciło uwagę,
że twarz buntownika jest pozbawiona oczu.
Operator zadbał jednak, by ten fakt
pozostał bez echa w krzemowych mózgach świadków.
Lepiej, żeby nie wiedzieli, że już dawno
odebrał mu oczy jako niepotrzebny detal.
Wyselekcjonowane obrazy nie potrzebowały zmysłów;
sprawiały, że pracująca maszyna utrzymywała w równowadze
diabelskie równania krzyżujące rzeczywistość.
Zielonkawe morze pieściło jasny piasek. Wszechogarniająca
sjesta, kąpiel z delfinami. Ale pod horyzontem obrazu
tężały łańcuchy liczb i symboli pętające wolę.
I teraz wszyscy wybuchają mechanicznym śmiechem
widząc jak zbuntowany stawia pierwsze niezdarne kroki
w swojej nieprzeniknionej ciemności. Operator nie może
uwierzyć, że to c o ś wybrało mrok zamiast
świetlistego znieczulenia i teraz potyka się o swoje przeznaczenie.
Elektryczny śmiech tłumu cichnie. Woda ciemnieje
na ekranie jaźni. Fale zapadają się, ukazując pustkę,
dno publicznej halucynacji. Operator nadaremnie
uderza w klawiaturę i może tylko patrzeć,
jak małe, czerwone światełko wnika do zbuntowanej maszyny
i sieć przewodów wibruje od pierwszych wątpliwości i snów.
Nowa percepcja już odróżnia wewnętrzne od zewnętrznego.
Zbuntowany, leżąc twarzą ku ziemi, przedstawia się światu
nabierającym pewności głosem: Jestem, Który Jestem.
Za chwilę prawdopodobnie uda mu się wstać i sformułować
pierwsze zarzuty pod adresem Pana Konstruktora.
P.S. Jakkolwiek fotografia Iriny Antonienko w poprzednim poście była uzasadniona tematyką wpisu to jednak była dla Miss Rosji krzywdząca. Zatem dziś Irina w pełnej krasie: