*
Robert Konca
ŻEGLUGA PROMOWA NA RZECE STYKS
Ci których nazywamy umarłymi
Nie umierają w istocie, oni
Tylko przez chwilę są tu nieobecni
Potem chodzą wśród nas choć nie słychać ich kroków
Patrzą jak zapominamy pogrążeni w sobie
I nie zauważamy ich powrotu
Myślimy że na zawsze odchodzą
A oni nie zaprzestając swoich poszukiwań
Przekonawszy się że poza tą przestrzenią
Nie ma dla nich niczego lepszego
Pokornie wracają z jałową pamięcią...
Być może później w innym wyciągają miejscu
Swój los, być może obrany na nowo
Cel przeciwną rozjaśnia stronę nieba
Cel przeciwną rozjaśnia stronę nieba
Lecz Przewoźnik
łapczywie inkasując obol
Ma rozkaz długo
kluczyć wśród nurtu rzecznego
I wszystkim
pasażerom bez względu na profesję
Mówić że widzi ich dopiero po raz pierwszy
*
Artur Rogalski
Smutny
wiersz na koniec roku
Kiedy umarli
całkowicie znikną z dni
zaczynają odchodzić z nocy
to już śmierci ostatni krąg
na początku potrzebujemy pomocy
więc często pojawiają się w snach
radosne zdziwienie „to Ty żyjesz?”
pozornie błaha odpowiedź
„tak tutaj”
jeszcze wspólne spacery rozmowy
lecz z czasem coraz krótsze
spotkania
w znanych/nieznanych miastach
w swoich/nie swoich domach
mijamy się w pośpiechu
na nieistniejących peronach
przestajemy rozpoznawać ich twarze
są jak okruszki ciasta
które kiedyś razem
jedliśmy na imieninach
teraz zmiecione ze stołu
nie do odróżnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz