Budowniczy Katedry powraca. Listopad - jakże dobry to moment do powrotu. Do realności - w jakimś sensie też - ale czy nie ważniejsze są powroty metafizyczne? W tym punkcie gdzie żyjemy mrok zaczyna powoli ogarniać Ziemię. Zaczynają świętować i wracać Ci którzy znajdują się w lepszej/innej rzeczywistości. Na zawsze nieobecni a przecież ciągle realni.
Pod liściem i zniczem usypiają zmarli zapominając o tym co życiu wydarli, poeci o jesieni powielają sztampy - więc dlaczego przed strachem zapalamy lampy?śpiewał Jacek Kaczmarski w Czterech porach niepokoju. Od poezji do śmierci droga bliska. Dziś i jutro będzie zatem o zasypianiu na wieki. I przemijaniu. I marności świata tego, gdzie tak często pojawiają się słowa ostateczne: "Już nigdy więcej". Niechaj Wszyscy Święci zatrzymają w nas pamięć. I pozwolą zrozumieć przemijanie, granicę i stratę.
Tak opisał je Milan Rúfus:
Motyw utraty tajemnicy/dzieciństwa/przemijania skojarzył mi się z innym wierszem:
Milan Rúfus
DZWONY DZIECIŃSTWA
Przekład z języka
słowackiego – Robert Konca
Zawsze przychodzi dzień, kiedy dzieci zjadają
klucz
do drzwi
tajemnicy. Już go nie zwracają.
Już go nie
oddają, już się w nich zapada
każdego dnia
głębiej i nie przekroczą progu
zamkniętych
drzwi już nigdy więcej. Tej linii,
za którą
jedzenie staje się wiedzą.
Już nigdy
więcej. A z ukradzionych dzwonów
cwaniak czas
wybija fałszywe monety
i kupuje to,
co z dzieci zostało.
Tak wszyscy
umieramy przed tą bramą.
Tak na Matki
Boskiej Gromnicznej marzną psy:
w mroźną noc
na progu kładą głowę
ze spojrzeniem
utkwionym na klamce...
(Básne wyd. Slovenský spisovateľ, Bratislava 1988).
*
Motyw utraty tajemnicy/dzieciństwa/przemijania skojarzył mi się z innym wierszem:
Artur Rogalski
METAMORFOZY
Planety
zataczają kręgi
kamienica na Sienkiewicza 11
przymierza wiosny lata jesienie i
zimy
chłopiec wybiega z bramy
dwugłowy orzeł
z czapki cesarskiego gimnazjum
spogląda groźnym okiem
na zamkniętych ramą obrazu
Ledę i Łabędzia
zimne niebo Imperium
trąca sygnaturkę
Starego Kościoła
ukrytą w koronach kasztanowców
Planety
zataczają kręgi
wskazówki zegara
pomiędzy
świeżością tynku
i maską taniej farby
na odrapanych murach
dzieci wybiegają z bram
wracają
zastygają
w promieniach światła
i smugach pyłu
nocami w ginących galaktykach
drewnianych korytarzy
będą głaskać
kocie futro
oglądać
okienka poddaszy
dziury w płotach
szeregi drzew
odbite w bursztynowych oczach
(Krystalizacja, Radzyń Podlaski 2015)
*
A rozważania o porach jesiennych i rzeczach ostatecznych niech podsumuje tłumacz Milana Rúfusa:
Robert Konca
CZŁOWIEK – POEMAT
znikamy z horyzontu zdarzeń
jeden po drugim
zostaje po nas
sztafeta wspomnień
przenoszonych w coraz bardziej
homeopatycznych roztworach
z pamięci do pamięci
idąc na kolejny pogrzeb
myślę o nieśmiertelności sztuki
kiedy rzeźbie ze starości
odpadają ręce
nie grzebiemy jej w ziemi
kiedy czytamy Iliadę
nikt z nas przecież nie pamięta
jak wyglądał Homer
powtarzając pogrzebowe mantry
szukam zaklęcia
które odwróciłoby czas
byśmy zdążyli stać się poezją
muzyką, obrazem
grudka ziemi z wieka trumny
wróciłaby do dłoni
ten wiersz
zgłoska po zgłosce
wycofałby się
za horyzont ekspresji
materia
zwolniłaby uścisk
porwana przez wyższą częstotliwość
aż stalibyśmy się elegią
wędrującą wśród gwiazd
źródłem archiwalnych metafor
mitycznej już wówczas śmierci
pozdrawiam kolegę po kielni! przypomina mi się widok z góry na rufusową dziedzinę i ostatni wers "W jaskini pamięci" - Dobru noc, moji mrtvi.
OdpowiedzUsuń