Wakacyjnie Artur:
Wiersz, który przywędrował do mnie nie na Antylach (gdzie nigdy nie byłem) ale w Lublinie, czasów studenckich, zdaje się w 1995 lub 1996 r. Impresja z balkonu lubelskiego mrówkowca jakoś przełożyła się na karaibskie klimaty. Ponad dwadzieścia lat minęło i nadal lubię ten wiersz. Przypomina zapachy miast, miasteczek, stacji kolejowych i majowo/czerwcowego nieba. Tych w których byłem i - być może - będę...
*
Artur Rogalski
ANTYLE
jeszcze raz nad Antyle nadpływa
flota chmur
ku światłom drogowskazów
liniom rozpiętym między wyspą a portem
od wschodu i zachodu
błyszczą portowe latarnie
świat jak na pocztówce
z brooklyńskim mostem
tytoń
smażone mięso
i piwo
nad dachami trójkątna „Santa Maria”
kadłub żaglowca
wysuniętym galionem
toruje sobie drogę
nad neonami
Wiersz, który przywędrował do mnie nie na Antylach (gdzie nigdy nie byłem) ale w Lublinie, czasów studenckich, zdaje się w 1995 lub 1996 r. Impresja z balkonu lubelskiego mrówkowca jakoś przełożyła się na karaibskie klimaty. Ponad dwadzieścia lat minęło i nadal lubię ten wiersz. Przypomina zapachy miast, miasteczek, stacji kolejowych i majowo/czerwcowego nieba. Tych w których byłem i - być może - będę...
*
Artur Rogalski
ANTYLE
jeszcze raz nad Antyle nadpływa
flota chmur
ku światłom drogowskazów
liniom rozpiętym między wyspą a portem
od wschodu i zachodu
błyszczą portowe latarnie
świat jak na pocztówce
z brooklyńskim mostem
tytoń
smażone mięso
i piwo
nad dachami trójkątna „Santa Maria”
kadłub żaglowca
wysuniętym galionem
toruje sobie drogę
nad neonami
Fot.: Artur Rogalski, Władysławowo 2019. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz